niedziela, 27 stycznia 2013

6

Fanny zaprowadziła nas do sali pełnej rojących się wokół nas awoks. Zostałem zaprowadzony do jakiegoś stanowiska i odgrodzony od innych parawanem. Przez chwilę nie wiedziałem, co się dzieje, ale uprzytomniłem sobie, że dziś wieczorem ma się odbyć parada trybutów do której trzeba nas przygotować. Usiadłem na stole który uderzająco przypominał stół operacyjny w szpitalu w czwórce, gdzie kilka lat temu miałem wycianany wyrostek robaczkowy.
- Witaj- podeszła do mnie trójka kapitolińczyków o kolorowej skórze i włosach. Nie ukrywam, że zdziwiło mnie to powitanie, ponieważ w dystrykcie mówi się, że choć kapitolińczycy bardzo lubią trybutów, to boją się ich i zdecydowanie unikają bliższych kontaktów. Szczególnie jeśli trybutem jest chłopak. Na siłę robiono tu z nas bezwzględnych morderców, dziewczyny zaś miały być słodkie i śliczne ale równie inteligentne i zabójcze co chłopcy.
-Dzień dobry- odparłem spokojnie. Wywarło to na nich niesamowite wrażenie. Chyba nasi trybuci nie rozpieszczali ich w ostatnich latach. Ale w końcu jesteśmy zawodowcami, więc to dobrze, że ludzie się nas boją. Od małego jesteśmy uczeni aby bezwzględnie i z zimną krwią zabijać każdego, kto wejdzie nam w drogę na arenie.
Spokojnie poddałem się wszystkim zabiegom pielengnacyjnym. Po około dwóch godzinach, gdy zacząłem już przysypiać, ekipa przygotowawcza wyszła za parawan.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

2 komentarze:

  1. Ten rozdział znów, niestety, wyszedł mi bardzo krótki, ale następny jest chyba najdłuższym z dotychczasowych. Ze względu na to, postaram się go wrzucić już jutro. Wszystkim czytającym pięknie dziękuję za komentarze. Również za te z uwagami, ponieważ pomagają mi one w osiąganiu coraz wyższego poziomu moch tekstów. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, ze krótki, ale podoba mi się ;)
    Powodzenia ;]

    OdpowiedzUsuń

Pochwal, skrytykuj, klnij jeśli trzeba ale szanuj Autorkę i innych komentujących!!!