Wtedy przyszła nasza opiekunka i zabrała mnie na stację. Szybko weszliśmy do pociągu i rozeszliśmy się do przedziałów które wskazały nam awoksy. Głos Fanny dochodzący z głośników poinformował nas, że o siedemnastej spotkamy się wszyscy na kolacji. Do tego czasu mieliśmy czas dla siebie. Szybko poszedłem do łazienki. Nigdy nie widziałem tak eleganckiej i wygodnej łazienki. Uwielbiam wodę, jest stałą częścią mojego życia, więc i wszystko co z nią związane również jest dla mnie interesujące. Wszedłem pod prysznic i około pół godziny stałem pod lodowatą wodą. Oczyściło to moje myśli i rozjaśniło plan działania. Po pierwsze nie mogę się z nikim zaprzyjaźniać. Żaden trybut nie jest moim prawdziwym przyjacielem, tylko czyha na chwilę mojej słabości-żeby ją wykorzystać i mnie zabić. Mam tylko jednego przyjaciela i jest nim Annie. Czeka na mnie, więc muszę wygrać. Dla niej.
Ubieram się zpowrotem w moje znoszone ubranie i nagle przypominam sobie, że Annie włożyła coś do mojej kieszeni. To ręcznie robiona bransoletka ze sznurka i jakaś kartka. ” Możesz nie wrócić. Zrozumiem Annie. ” Zgniotłem ją i włożyłem zpowrotem do kieszeni. Podszedłem do okna i spojrzałem na ruchomy obraz za nim. Był taki monotonny… Wychodzę z przedziału i wiedziony przeświadczeniem, że zbliża się pora posiłku. Po drodze spotkałem Fanny, bardzo zadowolona z tej naszej ” wesołej wycieczki”. Gdy ostatnia osoba weszła do wagonu, Fanny wstała od stołu.
-Witajcie moi kochani! Chciałabym, żebyśmy dla naszej wspólnej przyjemności się poznali. Ponieważ panie mają pierwszeństwo Marie przedstawi się pierwsza.
Marie-drobniutka dziewczynka-wstała.
-Jestem Marie, mam dwanaście lat i jadę na igrzyska.- Usiadła, a ja wstałem.
-Nazywam się Finnick. Mam czternaście lat i jadę na igrzyska, aby wygrać.-Gwałtownie usiadłem.
-Bardzo ambitnie, Finnick, bardzo.- Fanny uśmiechnęła się do mnie. Nie uznałem za stosowne aby odwzajemnić ten uśmiech. - To jest wasza mentorka Mags. Wygrała jedne z pierwszych igrzysk. Dobrze. Skoro wszyscy się już znamy możemy zasiąść do wspólnej kolacji.
Do wagonu weszło kilka awoks. Postawiły na stole więcej jedzenia niż widziałem w całym moim życiu. Spokojnie zabrałem się do jedzenia. Nie zdarzało mi się głodować-w przeciwieństwie do Marie. Ona rzuciła się na jedzenie, ja nie byłem w stanie nic przełknąć. Bez słowa patrzyłem w okno i ciągle myślałem co też porabia Annie. Czy kładzie się właśnie spać? Może czyta książkę albo siedzi na plaży?
Po pół godzinie wszyscy skończyli jeść i zaczęliśmy oglądać dożynki ze wszystkich dystryktów. Niektórzy z trybutów wyglądali na bardzo zawziętych.
-Możecie się już rozejść.-powiedziała Fanny- Jutro o dziewiątej spotykamy się na śniadaniu a około dwunastej dojedziemy do Kapitolu.
Wyszedłem z wagonu. Szybkim, żołnierskim krokiem poszedłem do mojego pokoju. Przysunąłem mały taboret do okna i patrzyłem na migające za nim pola i lśniące w świetle księżyca rzeki.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Świetne nie mogę się doczekać rozpoczęcia igrzysk i jak będzie przebrany na paradzie trybutów :D
OdpowiedzUsuńtrochę mało opisujesz, 2 rozdział było tym, że razem z Annie nie zostali wylosowani, a następny już o tym jak Finnick został wylosowany i już był w Pałacu Sprawiedliwości, mogłaś chociaż dożynki opisać, a w tym rozdziale jest już w pociągu. mało szczegółów i opisów sytuacji i wkradają się błędy literowe, a czasem słowne. ;c ale poza tym fajne. weny. ♥
OdpowiedzUsuńmogłaś też bardziej opisać tych trybutów i w ogóle. ale to twoje opowiadanie i już się nie czepiam. xd
UsuńDziękuję :D . Mam więcej rozdziałów, są tam opisy przeżyć i sytuacji. Po prostu nie wiedziałam jak opisywać życie w dystrykcie więc koniec końców zdecydowałam się to pominąć.
Usuńokej. rozumiem. ja sama bym nie potrafiła. nie umiem pisać. xd rozumiem, że więcej będzie już na arenie, tak ? tak się cieszę i nie mogę się doczekać. ♥ weny. ♥
UsuńRzeczywiście troszkę brakuje opisów, ale nie wiem jak to robisz, bo mimo to opowiadanie bardzo mi się podoba. .. <3
OdpowiedzUsuńNa prawdę Gratuluję i weny oczywiście życzę.