piątek, 3 maja 2013

13.

Nicość. Czarna i bezkresna. Pusta jak oczy martwego człowieka. Czuję że spadam w jej odchłań, osuwam się w jej paszczę najerzoną ostrymi zembami koszmarów. Prześlizguję się między nimi i spadam dalej. Coraz szybciej i coraz gwałtowniej. Pędzę na łeb na szyję, prędkość zapiera mi dech w piersiach. Nagle zatrzymuję się. Powoli, ostrożnie nabieram w płuca powietrza. Otwieram oczy.

Leżałem na łóżku. Starałem się nie myśleć o nadchodzącym dniu. Dniu rozpoczęcia Igrzysk.

Zerwałem się na równe nogi. Wizje krwi, broni i zabijających się nią dzieciaków niesamowicie wyraźnie rysowały się w moim umyśle. Za wyraźnie. Czekała mnie kolejna nieprzespana noc. Noc pełna chwil zwątpienia w samego siebie, zwątpienia w świat i zwątpienia w cel. Cel którym jest życie.

Po co żyć? Po co żyć w taki sposób? Być marionetką w rękach kapitolu, być ubezwłasnowolnioną kukłą. Po co walczyć. jeżeli czeka mnie takie życie? Życie według zasad innych ludzi, ludzi okrutnych, żerujących na śmierci niewinnych dzieci? Czy warto żyć, kiedy inni umierają? Kiedy, aby przeżyć, musisz zabijać?Te myśli galoowały w mojej głowie, nie dawały mi spokoju. Trzecią noc z rzędu nie dawały spać. Męczyłem się z nimi aż do siódmej rano, gdy wszedłem na śniadanie.

W jadalni było cicho. Przy stole siedziała już Marie, piła herbatę. Usiadłem na przeciwko niej i nalałem sobie kawy. Po chwili do jadalni weszła Fanny, a za nią Mags. Nasza opiekunka natychmiast zaczęła wesoło trajkotać i zadawać pytania. Nikt jej nie odpowiadał.

Po śniadaniu mieliśmy pół godziny żeby się ubrać w przygotowanie dla nas rzeczy. Granatowa koszulka z długim rękawem, czarne spodnie, wysokie buty na grubej podeszwie i dość ciepła, również czarna, kurtka. Strój na upalne dni i lodowate noce, skalisty krajobraz.

Wyszedłem z pokoju. Przy windzie spotkałem się z Marie. Razem zjechaliśmy do podziemi, gdzie razem z pozostałymi trybutami wsieliśmy do białego, nienagannie czystego poduszkowca. W między czasie jakaś kobieta wszczepiła nam w ramiona lokalizatory.

Po godzinie wylądowaliśmy w podziemiach areny. Każdy trybut po kolei wychodził z poduszkowca pod eskortą dwóch Strażników Pokoju. Prowadzili nas do ekip przygotowawczych i stylistów. Moja ekipa od razu dała sobie spokój. Doszli do wniosku, że nie trzeba mnie upiększać. Do pokoju weszła moja stylistka.

- Witaj, Finnicku.- uśmiechnęła się do mnie i zajęła miejsce na fotelu w rogu sali. - Mags poprosiła mnie, żebym przekazała ci kilka rad.

Skinąłem głową. Znałem te "rady", Rose powtarzała mi je przed każdymi Dożynkami, ale uznałem, że nic się nie stanie, jeśli jeszcze raz je usłyszę.

- Po pierwsze: naj;epiej by było, żebyś uniknął walki przy Rogu Obfitości, ale to raczej nie możliwe, ze względu na to, że jesteś zawodownem i masz sprzymerzeńców. Ale musisz uważać, to będzie krawa jatka, nikt cię nie oszczędzi. Co mądzrzejsi na samym początku się rozbiegną, będą starali się jak najbardziej oddalić od Rogu. Ci któży zostaną są najodważniejsi i najbardziej pewni siebie. Zabij ich jak najwięcej. Nieważne czy to dziewczyna czy chłopak, czy ma dwanaście lat czy osiemnaście. Zabijaj.
Po drugie: znajdź wodę. Bez wody nie przeżyjesz ani dnia, jest twoim największym przyjacielem.
Po trzecie: unikaj spania na ziemi. Najlepiej spać na drzewach, nigdy nie wiadomo co Organizatorzy mogą na was wypuścić w nocy.
Po czwarte: żadnych ognisk w nocy. Tylko o zmierzchu lub nad ranem, chyba że jesteś w większej grupie i możecie się bronić. To chyba wszystko.

Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu.

- Musisz już iść. - powiedziała i wskazała wielką szklaną tubę. Wszedłem do niej i powoli wyjechałem na arenę.

_______________________________________________________________________________

No i jest ostatni rozdział przed Igrzyskami. Jest okropny i pełen błędów, ale trudno. Jest jaki jest i ja nie mam czasu tego zmieniać. Nie wiem kiedy dodam rozdział 14. ze względu na to, że nie wszystko jest w nim dla mnie jasne. Nie wszystko mam ułożone w głowie. Więc może się okazać, że trochę na niego poczekacie :) .

Są dwa akapity zawierające myśli i sen, są one napisane kursywą. Od teraz wsztskie przemyślenia, wspomnienia i sny będą pisane pochyłą czcionką i w czasie traźniejszym.

Zaczynacie komentować, co bardzo podnosi mnie na duchu i mobilizuje do dalszej pracy :) Dziękuję :)

Olga.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

5 komentarzy:

  1. Początek- świetny. Z resztą jak reszta :)
    "Nicość. Czarna i bezkresna. Pusta jak oczy martwego człowieka." urzekły mnie te zdania i naprawdę wprowadziły w klimat, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału, a i weny życzę :D
    Z pozdrowieniami
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny. Po prostu genialny. Pełen przemyśleń, a to lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdzial. Weny zycze.

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc:
    -Przeczytałam całego Twojego bloga,
    -Uważam , że pierwsze rozdziały były koszmarne, ale początki zawsze są trudne,
    - Później zaczęło się coś dziać, akcja się rozwinęła,
    - Masz u mnie duży plus za ten rozdział,
    - Mam nadzieję, że dalej też Ci tak świetnie pójdzie,
    - Jest sporo błędów,
    - Może potrzebujesz bety?,
    - Czekam na następny rozdział,
    - Życzę dużo weny,
    - Mam nadzieję, że nie zakończysz bloga wraz z końcem igrzys Finnika....
    - I, że opiszesz także igrzyska Annie.
    Ale się rozpisałam.
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję za taki długi komentarz. Dałaś mi dużo do myślenia. Co się tyczy pierwszych rozdziałów: były okropne to fakt. Ale sprawiły, że teraz piszę o wiele lepiej :)
      W kwestii błędów i bety: ostatnio wysiadł mi word który zawsze pełnił funkcję bety. Nie bardzo jestem przekonana do tego, żeby ktoś betował moje rozdziały, wolę wszystko robić sama nawet jeśli zdarzy mi się coś przeoczyć.
      W kwestii końcenia bloga: będę pytać czytelników o opinię i będzie to zależało również od ilości mojego czasu i kondycji psychicznej (ostatnio niestety, niezbyt dobrej bez widoków na poprawę).

      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam,

      Olga

      Usuń

Pochwal, skrytykuj, klnij jeśli trzeba ale szanuj Autorkę i innych komentujących!!!